Wiem, że zaspoileruje Wam teraz cały post, ale trafiłyście na tusz idealny? Taki bez wad, nawet szukanych na siłę? Taki którego pokochacie już przy pierwszym użyciu i nie będziecie chciały z nim się rozstać? Ja właśnie miałam tak z tym tuszem.
"Wielozadaniowa szczoteczka z włoskami o różnej długości pozwala na precyzyjną aplikację do samej linii rzęs. Mascara pogrubia, rozdziela, wydłuża, unosi i nadaje głęboki kolor."
Wszystkie 5 punktów jest spełnionych - rzęsy są idealnie czarne, rozdzielone, wydłużone, uniesione, pogrubione. Tusz się nie osypuje, po nałożeniu nie odbija się i łapie nawet najkrótsze rzęsy. Szczoteczka jest dość duża, ale idealna w użyciu, a włoski o różnej długości pozwalają właśnie na dokładne pokrycie każdej rzęsy, nawet tych krótkich. Opakowanie jest ładne, ale moim zdaniem nie odzwierciedla tego cudeńka, które jest w środku, jest zbyt skromne jak na taki efekt.
Jak widać na zdjęciu - efekt jest zauważalny. Według mnie jak najbardziej warto wypróbować ten tusz. Jeśli komuś nie odpowiada kolor blackest black, który ja właśnie mam na rzęsach, to jest jeszcze dostępny black brown.
Uwielbiam go za to, że przy pierwszym użyciu był już idealny. Przy około połowie tuszy, które używałam musiałam czekać z tydzień, dwa, aż trochę podeschnie, żebym mogła go spokojnie użyć, bo był za mokry - ten tak nie miał. Miłość od pierwszego użycia.
Jakie cechy musi mieć Twój wymarzony, najlepszy tusz do rzęs? Znalazłaś już taki?
Piękny efekt, niestety, nie po drodze mi z tuszami Avon ;)
OdpowiedzUsuńEfekt mi się szalenie podoba *.*
OdpowiedzUsuńBardzo mi sie podoba efekt jaki daje na rzesach :)
OdpowiedzUsuńŁadny efekt może kiedyś się na niego skuszę kto wie :)
OdpowiedzUsuń