Olej Andiroba pozyskiwany z nasion/orzechów drzewa Carapa guianensis, rosnącego naturalnie w dorzeczu Amazonki i Orinoko w Ameryce Południowej, tłoczony na zimno, nierafinowany.
Olej ma złoto-żółty kolor , specyficzny aczkolwiek delikatny zapach. W temperaturach poniżej 17 C gęstnieje aby w okolicach ok 10 C zastygnąć, w kontakcie ze skórą nawet „ścięty” olej błyskawicznie się rozpuszcza i szybko wchłania.
Olej stosowany od stuleci przez Indian jako panaceum na zranienia, zwichnięcia i stany zapalne skóry. Swoje działanie zawdzięcza unikalnej kombinacji kwasów tłuszczowych i triterpenów o działaniu przeciwzapalnym.
Dzięki zawartości kwasu gamma-linolenowego olej opóźnia procesy starzenia skóry, obniża skłonność do alergii, ujędrnia i uelastycznia skórę.
Unikalnym składnikiem oleju jest ANDIROBINA, substancja o właściwościach kojących i przeciwzapalnych (ukąszenia owadów, łuszczyca, stany zapalne skóry).
Olej wyprodukowany w Brazylii , certyfikowany w wielkiej Brytanii.
Olej andiroba jest olejem, który doskonale się nadaje do rozgrzewającego masażu i takie właśnie znalazł u mnie zastosowanie.
Ma żółtą barwę i dość wyczuwalny zapach. Taki lekko ziołowy, albo orzechowy, ale nie jest zły. Nie drażni zbytnio nosa i przy masażu jak najbardziej da się wytrzymać.
Jak to olej jego wchłanianie nie jest za dobre. Musimy liczyć się z tym, że nasze ciało po masażu i tak będzie całe tłuste, bo olej się nie wchłonie. Jak dla mnie olej doskonale nadaje się do masażu. Faktycznie można poczuć takie lekkie ciepło od niego (które powstaje w wyniku połączenia go z rękoma osoby masującej), które doskonale odpręża. Nie dość, że czujemy się wtedy po prostu nieziemsko to jeszcze nawilża i regeneruje naszą skórę. Ja mam skórę bardzo suchą, więc jestem uzależniona od wszelkich produktów nawilżających i powiem szczerze, że tak wmasowany olej daje bardzo dobre efekty. Działa na skórę delikatnie i bez podrażnień. Nie zabarwia skóry mimo swojego koloru.
Olej nadaje się do pielęgnacji skóry (dobrze sprawdza się w pielęgnacji skóry po opalaniu; zamiast balsamu, zamiast kremu ochronnego itd), pielęgnacji włosów (jako dodatek do odżywek, serum wygładzające itd) oraz pielęgnacji dłoni i paznokci. Ma przeróżne zastosowania i na pewno każdy znajdzie coś dla siebie.
Olej mało znany, ale okazał się naprawdę wart uwagi. Nigdy wcześniej o nim nie słyszałam, ale z ogromną chęcią zużyję go do końca.
Zapraszam do polubienia:
Fanpage bloga KLIK
Kliknięte :) ostatnio pokochałam olejki :) teraz robię sporo swoich kosmetyków DIY :) i olejki to podstawa :)
OdpowiedzUsuńA tego cudaka to ja jeszcze nie znam:)
OdpowiedzUsuńThis is so inspiring! I love the post:)
OdpowiedzUsuńirenethayer.com
Nie znam tego olejku. Jakoś nie umiem przemoc się w nakładaniu olejku na swoje ciało. Może dlatego, że boję się o tłusty film na skórze :-)
OdpowiedzUsuń