Maska wygładzająca na tkaninie #WildTiger
"Maska wygładzająca na tkaninie #WildTiger błyskawicznie poprawia kondycję skóry. Delikatna tkanina z naturalnej bawełny doskonale dopasowuje się do kształtu twarzy, zapewniając przedłużony efekt działania. Botaniczne składniki aktywne równomiernie wnikają w skórę. Stop nudzie! Baw się pielęgnacją z wesołą maską #WildTiger!
Wygładza, ujędrnia i intensywnie nawilża, redukuje szorstkość i przebarwienia. Bogata w naturalne, botaniczne składniki aktywne: Kwas Migdałowy działa antybakteryjnie i złuszczająco. Reguluje odnowę komórkową, poprawia strukturę i koloryt skóry. Łagodzi stany zapalne, goi wypryski i zmiany trądzikowe. Young Oat - proteiny owsiane działają na skórę nawilżająco i łagodząco, przeciwdziałają podrażnieniom i zaczerwienieniom. Są wyjątkowo biozgodne z młodą skórą.
Skład: Aqua, Butylene Glycol, Bis-PEG-18 Methyl Ether Dimethyl Silane, Methylpropanediol, Inulin, Methyl Gluceth-20, Alphaglucan Oligosaccharide, Hydrolyzed Oat Protein, Mandelic Acid, Imidazolidinyl Urea, PEG-7 Glyceryl Cocoate, Caprylyl Glycol, Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Tromethamine, Potassium Sorbate, Phenoxyethanol, Tetrasodium EDTA, Parfum."
Wygląd opakowania maseczki od razu przykuwa wzrok. Jestem ogromną fanką słodkich, dziwnych rzeczy. Pewnie dlatego mnie zauroczyło i ze względu na opakowanie mogłabym mieć pełno takich masek. Po otwarciu i w trakcie wyciągania możemy poczuć przyjemny, słodki zapach. Materiał jest bardzo nasączony esencją, więc podczas rozkładania, jak i nakładania na twarz radzę uważać na ściskanie materiału. Bardzo nie lubię masek, które po nałożeniu zaczynają ściekać swoim płynem. Tutaj nie było za bardzo tego problemu. Może minimalnie na samym dole, ale jestem w stanie to wybaczyć (tak, miałam już gorsze). Materiał może i nie jest idealnie dopasowany do twarzy, ale jakoś tam poprzesuwałam i 'przykleiłam' maskę do twarzy i wyglądało naprawdę fajnie. Stałam się wtedy Dzikim Tygrysem #WildTiger :D
Po nałożeniu producent uprzedza, że można poczuć 'lekkie mrowienie'. Jak dla mnie nie było to lekkie mrowienie, tylko już bardziej szczypanie i to wcale nie takie przyjemne. Jednak zostawiłam maskę na twarzy, bo chciałam zobaczyć efekt. Po zdjęciu na skórze zostało sporo esencji, którą należało wmasować w twarz. U mnie jak zwykle nie chciała się ona wchłonąć, więc musiałam przemyć twarz wodą.
Skóra była zaczerwieniona w paru miejscach co akurat mi się nie podoba. Wolę mieć ładnie wyrównany koloryt, bo przez to, że jestem blada, wszelkie zmiany koloru skóry są u mnie strasznie widoczne. Jedyny pozytywny efekt, jaki zauważyłam na skórze to lekkie nawilżenie. Nie zauważyłam wpływu na wypryski i zmiany trądzikowe. Dodatkowo miałam wrażanie, że mój nos zaczął się bardziej świecić, co przy cerze mieszanej jest bardzo negatywne, bo przecież dążę do jak najlepszego matu skóry.
Jestem trochę zawiedziona. Słodkie opakowanie, ładny zapach i prześwietny wygląd maseczki przyciągają do siebie, jednak działanie mnie nie zadowoliło. Może za jakiś czas zrobię podejście drugie, ale na razie nie skuszę się na nią.
Maska oczyszczająca na tkaninie #BravePanda
"Maska oczyszczająca na tkaninie #BravePanda błyskawicznie poprawia kondycję skóry. Delikatna tkanina z naturalnej bawełny doskonale dopasowuje się do kształtu twarzy, zapewniając przedłużony efekt działania. Botaniczne składniki aktywne równomiernie wnikają w skórę. Stop nudzie! Baw się pielęgnacją z wesołą maską #BravePanda!
Ściąga i odblokowuje pory oraz ogranicza nadprodukcję sebum, zapewniając skórze optymalną równowagę. Bogata w naturalne, botaniczne składniki aktywne: Węgiel BioAktywny– odkrycie w walce z niedoskonałościami! Oczyszcza i działa antybakteryjnie. Pochłania zanieczyszczenia, pozostawia pory czyste i zwężone. Green Bamboo reguluje wydzielanie sebum i matuje skórę.
Skład: Aqua, Butylene Glycol, Bis-PEG-18 Methyl Ether Dimethyl Silane, Methylpropanediol, Methyl Gluceth-20, Bambusa Vulgaris Leaf/Stem Extract, Propylene Glycol Dicaprylate/Dicaprate, Biosaccharide Gum-1, Charcoal Powder, PEG-7 Glyceryl Cocoate, Caprylyl Glycol, Polyglycerin-10, Polyglyceryl-10 Myristate, Polyglyceryl-10 Stearate, Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Sodium Dehydroacetate, Tromethamine, Ethylhexylglycerin, Phenoxyethanol, Citric Acid, Tetrasodium EDTA, Parfum."
Wygląd opakowania jest bardzo uroczy i kuszący. W końcu kto by nie chciał zostać pandą? :D Mimo tego, że maska z tygryskiem mi za bardzo nie podeszła to nie zniechęciłam się do tej. W końcu ile raz było tak, że różne warianty jakiegoś produktu są gorsze, albo lepsze. Po otwarciu i wyciągnięciu maseczki czujemy przyjemny, delikatny zapach. Można w nim wyczuć nutkę takiej świeżości. Maseczka ma dość dużo esencji. Miałam wrażenie, że ma jej odrobinę mniej niż wersja tygryskowa. Po nałożeniu na twarz i odpowiednim dopasowaniu - chyba nigdy nie trafię na maskę idealnie dopasowaną do mnie - nie miałam wrażenia, że zaraz cała zacznie ze mnie ściekać, za co ogromny plus. Co prawda miałam lekki problem z dopasowaniem jej do nosa - powinno być tam tyci więcej materiału. Wygląda ona dość ciekawie na twarzy, ale jak dla mnie słabo przypomina pandę. #BravePanda
Na opakowaniu jesteśmy uprzedzone o tym, że maska może wywołać 'delikatne mrowienie'. Jest to uczucie bardzo zbliżone do tego, jakie było przy tygryskowej, ale odczuwałam to szczypanie trochę słabiej - może po prostu skóra się powoli przyzwyczaiła. Jednak dało się to wytrzymać bez problemu. Po zdjęciu maseczki resztki esencji pozostały na twarzy, ale jak zwykle nawet po wmasowaniu nie chciało się wchłonąć, więc przemyłam twarz.
Tym razem nie było takiego zaczerwienienia. Może minimalne, ale szybko zniknęło, więc z tego jestem zadowolona. Maska ładnie nawilżyła skórę, dzięki czemu była bardzo miękka i delikatna w dotyku. Dodatkowo skóra się nie świeciła, a wręcz przeciwnie - była lekko zmatowiona - także na nosie :D Co do redukcji niedoskonałości i ściągania porów już tak pięknie nie jest. Niedoskonałości pozostały takie jak były, a pory, z którymi największy problem mam na nosie nadal były w takim samym stanie jak przed użyciem maseczki.
Ta maseczka wypadła u mnie lepiej niż tygrysek. Brak ściekania, ładne nawilżenie skóry oraz lekki mat to spory plus. Wiele maseczek na tkaninie się u mnie nie sprawdza, więc ta jak na razie jest jedną z lepszych :P
Co prawda na wersję #WildTiger na razie się nie skuszę, ale #BravePanda całkiem mi się spodobała.
Lubicie zwierzęce maseczki? Jeśli tak to jakie są Wasze ulubione? Jeśli nie to dlaczego? Używacie w ogóle masek na tkaninie?
Witam cię serdecznie w ten pochmurny czerwcowy Letni wieczór U mnie za oknem szaro buro i ponuro deszczowo przyznam że marzyłam o ochłodzeniu ale już mi jest za zimno Mogłaby przyjść troszeczkę ciepełka ha ha ha Uwielbiam testować maseczki Lubię poznawać nowości Kocham te maseczki w płachcie Ale przyznam szczerze że co niektóre tylko pięknie wyglądają Ale mało co robią na buzi a szkoda że producenci Prześcigają się w wymyślnych wzorach i kształtach a z działaniem już tak kiepsko tych konkretnych które tutaj prezentujesz nie miałam i myślałam że się skuszę ale jednak twoja opinia nie za bardzo mnie do tego przekonywuje Choć wiadomo że każda skóra jest inna mimo wszystko Ja potrzebuję ogrom nawilżenia z racji na cukrzycę która powoduje że moja skóra jest bardzo bardzo bardzo sucha i potrzebuję solidnego nawilżenia Mam nadzieję że uda mi się znaleźć coś fajnego i coś to z chęcią i przyjemnością będę kupować Pozdrawiam cię serdecznie i życzę przyjemnego wieczoru oraz mnóstwo fantastycznych chwil w ciągu tygodnia 👾
OdpowiedzUsuńLubię maseczki w płachcie, ale tych nie miałam. Przy okazji zakupię (jak już zużyję trochę zapasów) i zobaczę jak się spisza u mnie
OdpowiedzUsuńPokaż foto w maseczce :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i zapraszam na moją stronę!
ja mam wszystkie cztery maski z tej serii :D a dwie juz przetestowane i niedlugo zabieram sie za post o nich
OdpowiedzUsuńJak na nie wpadne gdzies to chetnie zakupie :)
OdpowiedzUsuń