środa, 18 stycznia 2017

Dermactin-ts • Facial sheet mask, Brightening, Maska w płacie + KONKURS DLA WAS

Jak często używacie masek w płacie? Ja bardzo rzadko. Jakoś mnie one nie kręcą. Przy normalnej masce można robić w międzyczasie wszystko. Przy takiej masce w płacie nawet nie można się po cokolwiek schylić, bo może po prostu zlecieć z twarzy. Jesteście ciekawe jak sprawdziła się u mnie ta maska? Zapraszam dalej. Testowałam ją w ramach projektu KOSMETBOX na blogu http://kosmetlandia.blogspot.com/.
Dokładnie oczyść i osusz twarz. Wyjmij maskę z opakowania, rozłóż maskę i nałóż ją na twarz. Noś maskę przez 15-20 minut. Zdejmij maskę, zaczynając ciągnąć powoli od krawędzi. Spłucz pozostałości wodą.
Opakowanie maski jak najbardziej przypada do gustu. Jest dobrze zamknięta. Ma bardzo przyjemny zapach. Co prawda można wyczuć jakąś ziołową nutkę, ale jak najbardziej ładny i taki odprężający. Płat jest bardzo nawilżony. Po nałożeniu na twarz czuć jak substancja którą płat jest nawilżony po prostu kapie nam z brody. Myślę, że jest to dość nie komfortowe uczucie. Maska powinna zawierać zdecydowanie mniej tej substancji. W końcu noszenie jej powinno być choć trochę przyjemnie i na pewno nie powinno sprawiać, że czujemy się źle, a tu taka niespodzianka. Tak sobie siedzisz i nagle czujesz, że kapie z Ciebie.
To jest dobre jeśli pomyśli się o tym, że płaty na pewno nie będą suche gdy się otworzy opakowanie, jednak jak już ma być tego dużo to już lepiej, żeby było bardziej gęste, żeby nie miało szans kapać. Po nałożeniu na twarz dwóch części maski czekamy około 15-20min i możemy je zdjąć. Przez to kapanie nie było to najmilsze 15min, ale dało się wytrzymać trzymając ręcznik i co chwile przecierając brodę.
Skóra po użyciu maski jest nawilżona. Oczywiście to co pozostanie nam po niej na twarzy możemy zmyć wodą, albo zetrzeć. Skóra i tak jest wtedy miękka w dotyku, choć cudów też nie ma. Zwyczajne kremy mają podobne działanie, a czas ich wchłaniania jest o wiele krótszy, a ich stosowanie jest bardziej komfortowe. Jak dla mnie maska to lekki nie wypał. Trzeba by trochę nad nią popracować i mogłaby być dość dobrym produktem. Mogłaby mieć trochę lepsze, bardziej zauważalne działanie. Ma ode mnie ogromnego plusa za zapach, ale za sam użytek to minus, działanie jest takie średnie. Można dla niej znaleźć wiele przyjemniejszych odpowiedników.

Na pewno przy jej stosowaniu nie można być tak radosnym jak Pani ze zdjęcia, bo na przykład maska nie była dostosowana do mojej twarzy. Nie była, aż tak dobrze przyczepiona (odklejała się) i w wielu miejscach była zagięta mimo prób wyprostowania jej.

Zapraszam na konkurs http://malinowyskarbiec.blogspot.com/2017/01/konkurs-do-wygrania-naturalne-kosmetyki.html. Jeszcze prostsze zasady niż zwykle.

5 komentarzy:

  1. Ja właśnie uwielbiam takie maseczki za to że nie mogę nic w nich robić... wtedy mam chwilę dla siebie, mogę zamknąć oczy, posiedzieć i posłuchać ulubionej muzyki! :)

    Pozdrawiam
    http://yourfuturestartstoday.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. jeszcze się nie spotkałam z tą maseczką

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja lubie takie maseczki, ale to kapanie i zwykle za duzy rozmiar maski nie są fajne :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Miałam kiedyś podobną maseczkę z Drogerii Natura, ale nic nie kapało mi po brodzie. Nasączona była płynem takim w bardziej żelowej formie. To zdecydowanie lepsze rozwiązanie. Ale i tak tego typu maski używam rzadko. Faktycznie nie są komfortowe w użyciu :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za przeczytanie postu i komentarz :)

Copyright © 2016 Malinowy Skarbiec , Blogger