Wazelina do ust idealnie chroni i pielęgnuje. Dzięki zawartości wit. A, E, D-pantenolu i filtrów UVA i UVB odżywia, pielęgnuje i regeneruje popękane usta. Chroni je przed wysuszeniem. Dla uzyskania jak najlepszego efektu kilkakrotnie nanosić na spierzchnięte, popękane usta lub inne podrażnione miejsca.
Poziomkowa ma bardzo ładny zapach, który faktycznie przypomina poziomki. Ma kolor takiego mocnego różu, ale na ustach jest niewidoczna. Po nałożeniu początkowo czuć jej zapach, ale potem znika.
Jagodowa już ma trochę mniej wspólnego z jagodą. Jej zapach bardziej przypomina mi zapach jogurtu pitnego owoce leśne. Dla mnie ma dosłownie identyczny, słodki zapach, który ma też w sobie taką orzeźwiającą nutę. Kolor pomarańczowego różu też ma mało wspólnego z jagodą (mi by się bardzo podobała wazelinka w kolorze jagód).
Opakowanie wazelinek jest bardzo poręczne. Dzięki temu, że jest małe możemy je wrzucić do plecaka, torebki, a nawet kieszeni od płaszcza. Wazelinki dobrze się zakręcają, więc nic się nam nie rozpłynie. Wszystko ładnie i bezpiecznie. U mnie przetrwały tarmoszone w torebce, a jedna nawet była przez jakiś czas w kieszeni kurtki, i nawet się te naklejki nie przetarły.
Wazelinki nakładałam na usta kilka razy dziennie. Przy ostatniej pogodzie gdy ciągle jest wiatr, śnieg itd. nasza skóra jest bardzo narażona na przesuszenia itp. Nie można zapomnieć, więc o ustach, które mogą stać się popękane, spierzchnięte (mi po wysuszeniu od razu pękają do krwi i mam pełno ran). Musimy jakoś je ochronić i w takich sytuacjach bardzo dobrze sprawdza się wazelina kosmetyczna. Nanosimy ją na usta i niczym się już nie musimy martwić. Sprawia, że usta są miękkie i delikatne. Działa także ochronnie i nie pozwala na ich przesuszenie, albo podrażnienie od mrozu.
Co prawda komuś może się nie spodobać ich nakładanie. W końcu jest to mało higieniczne jak wkładamy palec w wazeline i sruuu na usta. Da się to przeżyć, bo nie wpychamy całego palucha do środka tylko trochę nabieramy z wierzchu. Jednak fakt, że większy komfort jest przy pomadkach w sztyfcie.
Smakują słodko. Jest tak, że zdarzy się oblizać usta, albo zwyczajnie coś jeść gdy mamy nałożoną wazelinę i tak o to wtedy poznajemy jej smak. Smak jest lekko słodkawy, ale nie da się za bardzo wyczuć jaki jest on konkretnie. Czuć wtedy, że jest on sztuczny.
Jednak działanie wazelinek jest bardzo zadowalające, więc nic nie szkodzi na przeszkodzie, żeby je wypróbować.
Ciekawią mnie te harmonijki.
OdpowiedzUsuńja posiadam truskawkową i poziomkową :)
OdpowiedzUsuńSzukam teraz czegoś w sztyfcie :) Słoiczki używam jedynie na noc, a teraz świetnie spisuje mi się maśc alantan - idealny dla moich ust zimą :)
OdpowiedzUsuńPoziomkowa mnie zainteresowała :)
OdpowiedzUsuńWazelina zawsze gości u mnie w domu, a szczególną słabość mam do aromatu poziomkowego :-)
OdpowiedzUsuńU mnie ostatnio wiodą prym balsamy do ust z Tony Moly.
OdpowiedzUsuńuczennice w mojej klasie uwielbiają takie ciekawotski i pomadki smakowe.
OdpowiedzUsuńApetycznie wyglądają :)
OdpowiedzUsuńChętnie przygarnęlabym poziomkową wersję, ale pewnie męczyłabym się z wyciąganiem jej z opakowania bo mam długie paznokcie :D
OdpowiedzUsuń