"Gąbka do nakładania podkładu 4 w 1 Marvel Nanshy to profesjonalna gąbka do nakładania fluidu, podkładów w kremie i kamieniu. Nadaje się do wielokrotnego użytku, jest bardzo łatwa w utrzymaniu w czystości. Gąbka do nakładania podkładu 4 w 1 Sponge Marvel Nanshy nie powoduje uczuleń - jest antyalergiczna."
Opakowanie gąbki jest ładne. Wygląda tak ekskluzywnie. Jakby gąbeczka miała być naprawdę dobrej jakości. Niestety okropnie się wyciąga z niego gąbeczkę (na zdjęciu powyżej zobaczycie dlaczego). Trzeba wyciągnąć ten plastik, ale nigdzie nie ma żadnej wypustki, ani nic, aby jakoś móc pociągnąć. Trzeba wpychać paznokcie w miejsce między kartonikiem, a plastikiem i starać się tak wbić w to paznokcie, żeby to otworzyć. Mało komfortowy sposób otwierania. Wymiary gąbeczki to 6,2cm wysokości i 4,2cm średnicy w tym grubszym miejscu. Oczywiście po zmoczeniu jest trochę większa.
Jest miękka i miła w dotyku. Jest lepsza od innych gąbek, bo nie ma lateksu. Wcześniej macałam gąbki mojej siostry to one były nieprzyjemne w dotyku, aż się czuło, że są bardzo sztuczne. Tutaj nie ma takiego uczucia. Szczerze to nie pamiętam czy pachniała sztucznie po wyciągnięciu z opakowania. Teraz pachnie jak już to fluidem, albo mydłem.
Ja używam jej do nakładania korektora i fluidu. Nakładam je na mokro. Trzeba pamiętać, o dobrym wyciśnięciu z niej wody inaczej krople wody będą nam ściekać po twarzy i niszczyć nie wyschnięty makijaż. Oczywiście efekt jest bardzo dobry. O wiele lepsze niż nakładanie pędzlem, albo palcami. Wszystko ładnie się wtapia w skórę, nie ma efektu maski. Jest 100% naturalny efekt. Jeśli dobrze dobierze się bazę pod makijaż to nawet dobrze się wszystko ułoży na rozszerzonych porach. Efekt bardzo mnie zadowala i mimo, że wiem, że gąbka pochłania trochę fluidu i korektora przez co szybciej się zużywają, bardzo lubię ją używać. Dzięki niej makijaż stał się miłą czynnością, która dość szybko idzie. W jakieś 10-15min mam nałożoną bazę, korektor, fluid, puder, tusz do rzęs i ułożone brwi. Gąbeczka jest wspaniałym gadżetem, ale jednak ma też swoje wady.
Niestety gąbeczki nie da się wyczyścić do końca. Myje ją mydłem i potem wyciskam z niej DELIKATNIE wodę z mydłem. Co prawda wylatuje trochę resztek fluidu i korektora jednak nie wszystko. Część zostaje i mimo kilkukrotnego mycia nadal tam są. Najgorszy jest czubeczek, którym nakładam korektor. Go w ogóle nie idzie domyć. Plus przez częste mycie gąbeczka zaczęła się przedzierać w nie których miejscach. Jest to moja pierwsza gąbeczka i może to ja robię coś źle. Starałam się myć ją delikatnie, i delikatnie wyciskać z niej wodę.
Mimo, że nie wygląda teraz jakoś przepięknie to lubię ją używać. Mimo tego, że nie idzie jej do końca domyć to jej używanie jest bardzo przyjemne i daje naprawdę świetny efekt.
Wiecie co przypominają mi gąbeczki? Grę na komputer z 2000 roku "Blobby Volley". Były tam takie 'glutki', którymi można było grać w siatkówkę :D
Ooo, to porównanie na końcu - pamiętam jak w to grałam ; p
OdpowiedzUsuńCo do samej gąbeczki, przyznam się, że nie posiadam ani jednej, ale sama poluję na jakąś idealną :)
tej nie mialam, uzywam rozowego BB:)
OdpowiedzUsuńNigdy jej nie miałam :) uwielbiam swoją z Ebelin!
OdpowiedzUsuńNa początku mojej przygody z makijażem (kilkanaście lat temu używałam gąbeczek płaskich, prawdopodobnie lateksowych) teraz używam pędzli i za nic w świecie nie chciałabym wrócić do gąbek :) A jak już to do używania ich w celu lepszego wklepania podkładu niż samego nakładania.
OdpowiedzUsuńTe płaskie lateksowe próbowałam raz i ja nawet nie nazwałabym tego gąbką, i to napewno nie gąbką do twarzy :P
UsuńJa używam Beauty Blendera i muszę przyznać, że przestałam szukać jakiegokolwiek zastępstwa
OdpowiedzUsuńO rany rzeczywiście tak wygląda! Hahahah, grałam w to dawniej!
OdpowiedzUsuńLubię je☺
OdpowiedzUsuńKusi mnie ta gąbka od Nanshy
OdpowiedzUsuńKuszą mnie zawsze te gąbeczki do czasu aż ich nie mam a jak je kupuje to i tak nie używam ;))
OdpowiedzUsuńMój blog Pozdrawiam i obserwuje 😉
Haha :D Ja też bym chciała sobie kupić ale ciągle jestem przekonana, że i tak nie będę używać :P
UsuńFajnie, ze sie spisala ☺
OdpowiedzUsuńKolor ma cudowny :) Kocham miętę. A co do jakości to jeszcze nie mam zdania, nie testowałam ;p
OdpowiedzUsuńMój blog ♥
Szkoda, że troszkę popękała :/ Dla mnie to już ją dyskwalifikuje
OdpowiedzUsuńJa mam gabeczke z ebelin, ale zastapilam ja pedzlami do malowania. Nie mniej jednak bardzo lubię i polecam :) pozdrawiam , tysiatestuje.blogspot.de
OdpowiedzUsuńach te gabeczki ;D
OdpowiedzUsuńHaha, pamiętam tę grę :D Rzeczywiście gąbeczka ma podobny kształt :D
OdpowiedzUsuńOdkąd używam minerałów dawno już nie używałam gąbeczek :D
OdpowiedzUsuńJa właśnie mam małą... rokminę dot. gąbeczek. Od września do stycznia używałam praktycznie tylko gąbeczki do podkładu, teraz wróciłam do palców i... po pierwsze, podkładu idzie dwa razy mniej, po drugie - obecnie mam tak twardą, że najchętniej bym ją wyrzuciła ;/ Na razie trochę od nich odpocznę, a potem pomyślę, co dalej...
OdpowiedzUsuńJa jeszcze nie przekonałam się do używania gąbek do makijażu :)
OdpowiedzUsuńTej gąbeczki nie znam i nie wiem sama czy się na nią skuszę. Jednak bardzo lubię nakładać podkład pędzlem poczytam ładnie wklepać go gąbeczką <3
OdpowiedzUsuńjeszcze nigdy nei miałam takiej gąbeczki
OdpowiedzUsuń